AjBot |
Wysłany: Pon 14:48, 03 Lip 2006 Temat postu: |
|
Kiedy w 1993 roku Antoni Derwich, leśniczy leśnictwa Górny San w Bieszczadzkim Parku Narodowym, wypuszczał bobry do okolicznych potoków, wielu znacząco pukało się w czoło. Wybiją je wilki, wymrozi mróz, wypłuczą wiosenne roztopy!
Pierwsze próby osiedlenia bobrów w Bieszczadach podjął wiosną 1982 roku, nieżyjący już, pierwszy "bobrowniczy" Rzeczypospolitej prof. Wirgiliusz Żurowski. W dolinie Osławy, niedaleko Komańczy, wypuścił pięć par tych zwierząt. Górskie warunki okazały się jednak zbyt trudne dla przybyszów z nizin.
Po pierwszej zimie w miejscu wypuszczenia nie ostał się żaden z nich. Niektórym zwierzętom góry obrzydły na tyle że przemierzyły 130 km w poszukiwaniu lepszego siedliska. Dopiero po kilku latach okazało się, że w granicach Bieszczadów utrzymały się dwie rodziny bobrów, którym wiedzie się całkiem nieźle i które co roku mają młode. Jednak dwie pary na całe Bieszczady to stanowczo za mało. Jedno przybranie wód lub nagły apetyt na sadło bobrowe mogłyby zagrozić istnieniu całej populacji.
Bobrzy przysmak - kora z młodych pędów drzew
Jedenaście lat później następną próbę reintrodukcji podjął Antoni Derwich. Tym razem w jeszcze surowszych warunkach - w wysokich Bieszczadach, niedaleko granicy z Ukrainą. Prace przygotowawcze rozpoczęto już w 1991 roku. W kilku miejscach na strumieniach wykonano niewielkie zapory z przepławkami umożliwiającymi przemieszczanie się fauny wodnej. Brzegi powstałych stawów obsadzono kawałkami gałązek i sadzonkami wierzb, osik i brzóz - drzew, które bobry szczególnie lubią. Osiedlone tutaj bobry miały pomóc w renaturalizacji strumieni, odnowieniu lasu, odbudowaniu różnorodności biologicznej.
Bobry odławiane na Suwalszczyźnie jadą w góry w drucianych klatkach. Tam są wypuszczane do sztucznych żeremi, których podwodne wyjście jest zamknięte wierzbowymi patykami. W takim schronieniu bobry dochodzą do siebie po podróży i po kilku godzinach "wygryzają" się na wolność. Takie postępowanie zapobiega panicznej ucieczce zwierząt i zwiększa szansę na to, że pozostaną w wybranych przez człowieka miejscach. Bobry wypuszcza się wiosną - zwykle w kwietniu i jesienią - w październiku
Do jesieni 1998 roku w Bieszczadach wypuszczono około 120 bobrów. Większość z nich przystosowała się do ciężkich warunków. Wcześniej niż bobry na nizinach przygotowują zapasy na zimę, budują więcej tam, nieźle znoszą wysokie stany wód na wiosnę. Ich potencjalni wrogowie - wilki i rysie, których w Bieszczadach jest sporo - na razie wolą sarny i jelenie.
Szybko dały się zauważyć zmiany wywoływane przez inżynierską działalność bobrów. Nawet najbardziej zdewastowane miejsca zazieleniły się, woda w strumieniach płynęła spokojniej - nie rwała jak dawniej brzegów. Na stawach bobrowych można było wieczorem zauważyć żerujące kaczki. A wiosną ogłuszający rechot żab rozbrzmiewał w całej okolicy. Bobry wypuszczone na podsuszonych torfowiskach wstrzymały ich zarastanie i stepowienie, blokując stare kanały melioracyjne. Wysychające zwykle w lecie leniwe leśne potoczki dzięki bobrom utrzymały wodę tak potrzebną kijankom i rybom.
Nad bobrowymi stawami zwiększony dostęp światła do niższych warstw lasu i stały, podwyższony poziom wody sprzyja rozrostowi krzewów i roślinności zielnej. Pojawiają się gatunki typowe dla terenów bagiennych i podmokłych. Zmiany w roślinności sprzyjają również samym bobrom, które chętnie jedzą młode pędy odrastające ze ściętych pni, a w lecie wybujałą roślinność zielną i wodną. Wygląda na to, że prowadzą ogródek na własne potrzeby!
Bieszczadzkie bobry są pod stałą kontrolą. Śledzimy trasy ich wędrówek, zmiany liczebności odtwarzanej populacji, obserwujemy, gdzie najchętniej zakładają kolonie, liczymy młode w poszczególnych rodzinach. Prowadzimy także bardziej specjalistyczne badania zmian zachodzących w środowisku.
W Bieszczadach, podobnie jak na innych górskich terenach, bobry zwykle kopią nory z wyjściem pod poziomem wody. Sprzyjają temu wysokie brzegi strumieni i zwięzły grunt. Nory często mają wiele komór i kanałów, a długość chodników może osiągnąć nawet kilkadziesiąt metrów
Systematycznie badamy również wodę w stawach bobrowych. Wyniki czasem zadziwiają: na przykład w lecie w stawach jest więcej tlenu niż w wartkim, górskim potoku! Wiąże się to prawdopodobnie z aktywnością fotosyntetyczną roślin. Woda po przejściu przez tamy ma też inną zawartość związków węgla, azotu i fosforu. Za sprawą bobrów w poprzecinanych tamami strumieniach pojawiają się te gatunki jętek, widelnic i skorupiaków, które zwykle zamieszkują wody stojące - dowód na to, że te gryzonie wzbogacają swe najbliższe sąsiedztwo w mikrosiedliska i ograniczają migracje organizmów. Z obecności bobrów korzystają nie tylko bezkręgowce, ale także ryby, płazy, ptaki i ssaki. Tereny, będące jeszcze niedawno przykładem niszczycielskich działań człowieka, zaczynają tętnić różnorodnym życiem.
Planowane na terenie Bieszczadów szczegółowe badania m.in. zawiesin niesionych przez wodę i powstających osadów, a także zmian w poziomie wody gruntowej, retencji stawów i terenów do nich przylegających pomogą zrozumieć rolę bobrów w przyrodzie. Będziemy wówczas mogli na większą skalę niż w Bieszczadach "zatrudnić" te zwierzęta przy poprawianiu stanu środowiska i skuteczniej zapobiegać wyrządzanym przez nie szkodom.
Bobry najsilniej zmieniają niewielkie potoczki. Tamy przez nie budowane podwyższają i stabilizują poziom wody. Z czasem na brzegach bobrowych stawow pojawiają się rośliny charakterystyczne dla siedlisk bagiennych i podmokłych - kaczeńce, szuwary, sity, odtwarzają się naturalne lasy łęgowe i olszowe
Amerykanie często osiedlają bobry tam, gdzie chcą zahamować stepowienie pastwisk, ograniczyć erozję powodowaną przez strumienie czy powstrzymać wysychanie pól golfowych!
W Polsce historia amerykańskiego krewniaka naszego bobra powtarza się, tyle że z opóźnieniem. "Szkodliwy gryzoń", "bobrza inwazja" - to określenia z nagłówków gazet. Cieszmy się z tego, co mamy. W większości krajów Europy Zachodniej środowisko jest już tak zmienione, że nie tylko bóbr jest rzadkością. Na wielu terenach bobry mogą nas wyręczyć w odtwarzaniu zniszczonej przyrody. Ponadto istnieją jeszcze okolice, w których te zwierzęta nie wejdą w konflikt z człowiekiem - w dolinach niektórych rzek, na torfowiskach, w parkach narodowych. Na przykład w Bieszczadzkim Parku Narodowym... |
|